ciekawe

222 readers
2 users here now

Miejsce na wszelkie internetowe odkrycia i ciekawostki, oraz wszystko co nie wiadomo, gdzie indziej miało by się znaleźć.

Jeśli coś nie jest po polsku oznacz język w kwadratowych nawiasach na początku.

founded 3 years ago
MODERATORS
1
2
 
 
3
4
 
 

Ministerstwo Klimatu i Środowiska oraz Generalna Dyrekcja Lasów Państwowych (GDLP) ogłosiły, że zaczyna się nowy etap w ochronie polskich lasów. Zaczynamy chronić STAROLASY. Brzmi super, prawda? Najstarsze, najcenniejsze z punktu widzenia polskiej przyrody drzewostany znajdujące się poza rezerwatami zaczną być chronione. Niestety, jak zwykle diabeł tkwi w szczegółach. I niestety, jak zwykle – w ostatniej chwili – leśnicy zadbali o to, by przynajmniej w 2025 r., nie za dużo chronić, a jednocześnie żeby PR-owo ogłosić sukces.

Co się więc takiego wydarzyło, że nie jest tak fajnie, jakby mogło być? Niestety, by to wyjaśnić, potrzeba trochę specjalistycznej wiedzy i słownictwa, ale postaram się to zobrazować najprościej, jak się da. Na początek problemem jest sama definicja starolasów. Na chłopski rozum są to najstarsze lasy, ale bliższe prawdy jest pojęcie, że są to lasy zbliżone do naturalnych, gdzie praktycznie nie widać ingerencji człowieka. W Polsce, ale również w Europie, lasów spełniających definicję braku ingerencji człowieka praktycznie nie ma, bo nawet niesadzone przez nikogo puszcze czy lasy górskie noszą ślady ingerencji człowieka w postaci pozyskiwania drewna. Skąd więc te starolasy, choć w języku polskim jest bardzo piękny wyraz – starodrzewy. Obowiązek ochrony starolasów wynika z Unijnej Strategii na rzecz Różnorodności Biologicznej, która zakłada, że do 2030 wszystkie starolasy zostaną objęte ochroną ścisłą. Tam też powstała definicja starolasów. By się nie okazało, że w zasadzie nie ma czego chronić, a jednocześnie by ochronić najcenniejsze stare lasy poluzowano tę definicję i dzisiaj starolasy to: drzewostany rodzimych gatunków drzew, które rozwinęły się głównie wskutek naturalnych procesów, wykazujące cechy strukturalne i dynamikę późnych faz rozwojowych lasu naturalnego danego typu. Ślady interwencji ludzkich mogą być widoczne, ale powinny stopniowo zanikać lub być na tyle ograniczone, by nie zakłócać znacząco naturalnych procesów.

Tak ogólną definicję trzeba było przełożyć na leśny język. Nie było to proste zadanie, a co specjalista zajmujący się lasami to inne podejście. Trzeba było ustalić m.in. minimalny wiek gatunków drzew w starolasach, skład gatunkowy tych lasów, na jakich siedliskach rosną itd., a wszystko to na wielkim zbiorze danych, jakim jest Bank Danych o Lasach, a nie drogą sprawdzania wszystkiego w terenie. Nie wnikając w szczegóły, podczas Pierwszej Ogólnopolskiej Narady o Lasach, w kwietniu i maju, udało się to zrobić. Przyjęte kryteria zaakceptowało zarówno GDLP, przedstawiciele IBL, przyrodnicy, organizacje pozarządowe, a nawet przedstawiciel przemysłu drzewnego obradujący przy stoliku pierwszym ds. wyznaczenia lasów cennych przyrodniczo. O ile się nie porozumiano w wielu innych kwestiach, to w przypadku starolasów wydawało się, że istnieje porozumienie. Z czasem GDLP rakiem zaczęło wycofywać się z tych ustaleń, by na ostatniej prostej, w grudniu 2024 r. w jakiś magiczny sposób do dokumentu Wytyczne i Rekomendacje przygotowanego przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska, przeforsować nową definicję starolasów. Czy Ministerstwo wiedziało jakie są konsekwencje tej zmiany – nie wiem. Może się porozumieli z GDLP bez udziału strony społecznej, a może mieli pełną świadomość co z tego wynika… Co się więc zmieniło i jakie to niesie konsekwencje dla ochrony starolasów.

Po pierwsze podniesiono wiek gatunków dominujących w lesie, by las mógł zostać uznany za starolas. Po drugie, wiek dla starolasów będzie wyznaczany poprzez wiek gatunku panującego, a nie najstarszego. Dwie jakże niekorzystne zmiany… Przykładowo dla starolasowych dębów przyjęto wiek 150 lat, względem wcześniejszych 140 lat. 10 lat - wydaje się niedużo, tymczasem trzeba mieć świadomość, że w większości nadleśnictw wiek rębny dla dęba to 140 lat, a więc drzewostany z panującym dębem w wieku 150 lat są skrajnie rzadkie, bo są wcześniej wycinane – chyba że zawczasu zostały objęte ochroną np. są drzewostanami referencyjnymi albo nasiennymi etc. Druga zmiana jest jeszcze gorsza, ponieważ w lesie zbliżonym do naturalnego zazwyczaj nie dominują drzewa najstarsze. Bardzo często jest ich około 20-30%, a dominują drzewa w średnim wieku. Przykładowo grąd, w którym będzie rosło 20% dęba w wieku 180 lat, 40% graba w wieku 90 lat, 20% lipy w wieku 100 lat i 20% dębu w wieku 100 lat nie będzie starolasem, bo zgodnie z przyjętą definicją dominuje w nim grab w wieku 90 lat. Sprytnie, nie? Takich cennych drzewostanów, gdzie sędziwe drzewa nie dominują jest całkiem sporo.

Kolejną negatywną zmianą jest usunięcie ze starolasów lasów w kategorii – KO. Cóż to jest kategoria KO? To tzw. klasa odnowienia. W uproszczeniu to znaczy, że drzewostan jest już po cięciach, ale nie został wycięty w całości. Pomiędzy starymi drzewami będzie odnawiane młode pokolenie drzew. Często, w dalszym ciągu taki drzewostan jest bardzo cenny przyrodniczo, a las, który rośnie z naturalnego odnowienia, ma szanse dalej być zróżnicowanym wiekowo i przestrzennie lasem. Niestety w takich lasach bardzo często planuje się kolejne rębnie – uprzątające. Przez ostatnie 10 lat LP bardzo pracowały, by duża część starodrzewów przeszła do kategorii KO. Dopóki nie wykona się w tych lasach ostatnich cięć, to często są to dalej wartościowe lasy z dużym udziałem starodrzewów. Pierwotny zamysł był taki, by również one mogły wejść w skład starolasów. No i tutaj zaistniał zupełny zbieg okoliczności… Przy podniesieniu wieku starolasów dla dębów do 150 lat i jednoczesnym wyrzuceniu z kategorii starolasów lasów w kategorii KO okazuje się, że praktycznie nie ma takich starodrzewów – bo gdy dęby są w wieku 150 lat lub są starsze, to zazwyczaj las jest już w kategorii KO. Szczerze, myślę, że Ministerstwo się nie połapało w tym fortelu LP…

Ostatnia istotna zmiana to rezygnacja z kategorii naturalności siedliska. Oczywiście był z tym problem, by podpierać się w tym przypadku danymi z Banku Danych o Lasach, ale pozostawienie jako kryterium tylko wieku drzew panujących może wieść cały proces na manowce. Powoduje to wyznaczanie całkiem sporej ilości drzewostanów iglastych – świerkowych i sosnowych rosnących na niewłaściwym siedlisku jako starolasy. Mogą to być np. świerczyny w reglu dolnym w górach czy sośniny na żyznych siedliskach. Wystarczy, że mają powyżej 130 lat. Dlaczego to takie niebezpieczne? Ponieważ drzewostany te, ze względu na to, że nie rosną na właściwym siedlisku zaczną prędzej czy później zamierać – a to kornik, a to jemioła i powinny być przebudowywane. Już widzę to larum, które się podniesie – las bez leśnika sobie nie radzi. Zostawiliśmy starolasy samym sobie i teraz zamierają. To przez ekologów. Tymczasem zamierają, bo ktoś je posadził w niewłaściwym miejscu…. Takie zapisy prowadzą do sytuacji, że zamierająca świerczyna w wieku 160 lat w Sudetach w reglu dolnym będzie uznawana za starolas, a drzewostan górski składający się z buków w wieku 160 lat w 40%, jaworów 180 letnich w 10% i buków w wieku 120 lat w 50% nie będzie starolasem. Czysty absurd.

Co LP osiągnęły takimi zapisami oprócz tego, że radykalnie zmniejszyły powierzchnie starolasów? Przyjęcie za główne kryterium do wyznaczania starolasów wieku gatunku panującego i pominięcie kryterium stopnia naturalności, daje rozproszenie wydzieleń starolasów po całej Polsce, a ponieważ jest ich bardzo mało i w dodatku część to już dzisiaj drzewostany referencyjne, w których nie prowadzi się prac gospodarczych, to zmiana ta jest mało istotna z punktu widzenia prowadzenia gospodarki przez poszczególne nadleśnictwa. Wracamy do początku (wiem – pleonazm) – można ogłosić sukces, że chronimy starolasy, ale tak naprawdę mało co zmienić. Przy podejściu pierwotnym mogłoby się okazać, że w przysłowiowych Stuposianach, jest tych starolasów całkiem sporo, a tak to się jakoś rozejdzie po kościach, w sensie po Polsce i niczego nie trzeba będzie zmieniać.

I jeszcze wisienka na torcie. Myślicie, że LP nie zaplanowały na 2025 przetargów w tych nielicznych starolasach, dla których sami wymyślili definicje? Owszem, zaplanowały. Czy posiada dobrą wolę ochrony starolasów ktoś, kto je wyznacza, a jednocześnie planuje w nich rębnie? Polecenie Ministra z 31.12.2024 r. o tym by zabezpieczyć starodrzewy jest tak skonstruowane, że w zasadzie nie wiadomo, czy obejmuje rok 2025 czy nie. LP mają zabezpieczyć część starodrzewów, by od 2026 roku był ich 1%. Niby w załączniku do polecenia Ministra stoi, że część ma być zabezpieczona od stycznia 2025, ale z samego polecenia moim zdaniem to nie wynika. Będzie z tego jeszcze afera…

Na koniec – czy wszystko jest do bani? Osobiście mam ambiwalentne odczucia. Za poprzedniej władzy nikt by nie pomyślał o ochronie starolasów. Wszak las był jak pole – był czas sadzenia i czas żniw. Co by się nie działo, to jednak od 2026 roku zwiększy się powierzchnia cennych drzewostanów objętych ochroną. Po drugim etapie – po weryfikacji terenowej, może to być 1-2%. Ministerstwo chce, by to było 2 % lasów. To dużo. Czy to się wydarzy, jeśli LP ciągle będą opóźniać prace? Niestety część starolasów nie przetrwa kolejnych dwóch lat pracy nad ich wyznaczaniem, dlatego czuję się rozgoryczony, mimo że kierunek zmian jest właściwy.

Paweł Kisiel, FOTA4Climat

5
6
7
8
9
10
11
 
 

Altruizm często jest postrzegany jako postawa niepraktyczna, która rzadko przynosi wymierne korzyści. Tymczasem symulacje komputerowe sugerują, że może być on mechanizmem przetrwania ludzkości - informuje Politechnika Krakowska.

Jakub Chmiel, student II roku matematyki na tej uczelni oraz członek Studenckiego Koła Naukowego Matematyków PK, znalazł matematyczny dowód na to, że altruizm można postrzegać jako mechanizm przetrwania gatunku ludzkiego. Kluczem do jego rozważań okazał się teoria gier w matematyce i związany z nią dylemat więźnia.

Dylemat więźnia to znany problem w teorii gier, oparty na prostym założeniu: każdy z graczy może zyskać, zdradzając przeciwnika, ale obaj stracą, jeśli będą zdradzać jednocześnie. Obrazuje się go tak: w pewnym teleturnieju dwie osoby dostają do podziału nagrodę. Każda z nich może wybrać zdradę albo współpracę, jednak nie mogą się ze sobą komunikować. Muszą więc przewidzieć, co zrobi druga osoba. Jeśli obie wybiorą współpracę, każda dostanie po trzy tysiące złotych. Jeśli obie wybiorą zdradę - po tysiąc złotych. Jeżeli natomiast jedna osoba zdradzi, a druga będzie chciała współpracować, to ta, która wybrała zdradę, wygra pięć tysięcy, a osoba zdradzona nie dostanie nic, jako że „naiwnie” chciała współpracować.

Ponieważ w teorii gier gracz podejmuje racjonalne decyzje, które zawsze są możliwie jak najbardziej korzystne, w tym przypadku teoretycznie opłaca się zawsze zdradzać drugą osobę, bo właśnie takie zachowanie przynosi największe zyski.

Jak informuje PK, dylemat więźnia nie jest jednak tylko teoretycznym rozważaniem - mamy z nim do czynienia w prawdziwym życiu. Przykładem może być sytuacja, kiedy dwa państwa toczą ze sobą wyścig zbrojeń i zastanawiają się, czy się zbroić, czy rozbrajać. Gra ta występuje także w różnych dziedzinach nauki, np. ekonomii, politologii czy socjologii.

Pierwszym naukowcem, który postanowił zgłębić tajemnice altruizmu przy pomocy matematyki i teorii gier był Robert Axelrod - amerykański politolog z Uniwersytetu Michigan. Teraz, po latach, jego badaniami zainteresował się Jakub Chmiel. Na ich podstawie napisał program komputerowy przeprowadzający powtórzenia dylematu więźnia między szerokimi populacjami osobników grających różnymi strategiami.

Przykładowe strategie (fenotypy) zastosowane w jego rozwiązaniu są następujące:

• zdrajca (zawsze zdradza);

• frajer (zawsze współpracuje);

• losowy (podejmuje losowe decyzje);

• obrażalski (współpracuje do momentu, aż przeciwnik po raz pierwszy go zdradzi; wówczas obraża się raz na zawsze)

• wet za wet (zaczyna od współpracy, a następnie kopiuje poprzedni ruch przeciwnika);

• wybaczalski (gra jak w wariancie „wet za wet”, ale w jednym na dziesięć przypadków wybacza, nawet jeśli przeciwnik nadal go zdradza);

• podejrzany (współpracuje, jeśli przeciwnik współpracował dotychczas w minimum 50 proc. przypadków);

• fajtłapa (zaczyna od zdrady, potem daje ruch przeciwny do ostatniego ruchu przeciwnika);

• kocur (zaczyna od współpracy, ale jeśli ktoś trzy razy z rzędu współpracuje lub dwa razy z rzędu nie współpracuje, to zdradza);

• chytrus (zdrada dwa na trzy razy);

• wojownik (zdradza dwa na pięć razy).

Gotowy program sprawdza, co stanie się z losową populacją grającą w powtarzany dylemat więźnia na przestrzeni wielu pokoleń, dodając element promujący strategię tych osobników, którzy radzili sobie lepiej od innych.

Po przeprowadzeniu wielu symulacji Jakub Chmiel zauważył, że zazwyczaj populacja zostaje w pewnym momencie zdominowana przez osobniki wyróżniające się szczególnymi cechami: początkowo są mili i zaczynają od współpracy, nie zazdroszczą (w pojedynczej interakcji zawsze przeciwnicy wygrywają tyle samo lub więcej niż oni sami), są uczciwi (nie zdradzają jako pierwsi), reagują na zdradę przeciwnika, a czasem po prostu wybaczają.

„Cechy te są bardzo podobne do altruizmu; do umiejętności sprawienia dobra innym kosztem swojego dobra, co może sugerować, dlaczego altruizm występuje w przyrodzie. W końcu nic dziwnego, że jeśli matematyczne symulacje pokazują nam najlepszą strategię, jaką można grać w sytuacji zdrady lub współpracy, to w końcu ta najlepsza strategia ujawnia się w naturze” – mówi Jakub Chmiel.

Omawiany program dodatkowo dokonuje samoaktualizacji pod kątem preferencji tych fenotypów, które miały najlepsze wyniki w kolejnych pokoleniach danej populacji. Dzięki temu widać, że w przeważającej liczbie przypadków w grze zwyciężają osobnicy charakteryzujący się wymienionymi wcześniej cechami, a w kolejnym każdym pokoleniu ich liczba wzrasta aż do całkowitej dominacji.

Zdaniem autora programu matematyka pokazuje nam więc, że aby zyskać najwięcej od otaczającego nas świata, trzeba zachowywać się jak zwycięski fenotyp, a więc być miłym, niezazdrosnym, uczciwym, ale jednocześnie nie dać się wykorzystywać i czasem wybaczać. „Trzeba być po prostu dobrym człowiekiem” - podsumowuje Chmiel.

Jego program pokazuje również, że nawet w sytuacji, gdy populacja startuje z pozycji przeważającej nieufności, a więc częstych wzajemnych zdrad, w procesie ewolucji pojawiają się w niej takie mutacje, które zmieniają punkt widzenia graczy. Mimo krzywd doznanych w wyniku zdradliwego zachowania, zaczynają częściej decydować się na wybaczanie.

„W pojedynkę taki osobnik mógł zdziałać niewiele, ale kilku takich osobników mogło łączyć się w grupy i na przykład produkować więcej dóbr niż grupy konkurencyjne, które się wzajemnie zwalczały i zdradzały. W momencie, gdy reprezentacja osób +wybaczalskich+ w populacji osiągnęła pewien poziom, społeczeństwo mogło rozwijać w sposób skokowy. Dobór naturalny preferował geny takich osób. Po wielu latach obserwujemy, że wynikiem ewolucji są zachowania altruistyczne” – wyjaśnia Chmiel.

Dr Kamil Kular z Katedry Matematyki Stosowanej Politechniki Krakowskiej, jeden z opiekunów Koła Naukowego Matematyków PK, podkreśla, że projekt realizowany przez Chmiela jest całkowicie autorski, oparty o skrupulatne wyliczenia statystyczne. „Oczywiście statystyka ma to do siebie, że nie zawsze jest dokładnym odzwierciedleniem rzeczywistości, ale jest najlepszym jej przybliżeniem, jakie mamy. W tym wypadku liczby potwierdzają hipotezy badawcze dotyczące altruizmu” – komentuje.(PAP)

Katarzyna Czechowicz

kap/ bar/

12
 
 

Czy można fenomen uznać za lokalną i tymczasową parafrazę/trawestację Eksperymentalnego Miasta Auroville?

13
14
15
submitted 1 month ago* (last edited 1 month ago) by [email protected] to c/[email protected]
 
 

Interesujące zestawienie statystyk z różnych badań opinii publicznej na blogu Michaela Moore'a, z którego wynika, że Amerykanie wcale nie są tak "konserwatywni" jak się uważa.


*oryginalny plakat używa słowa "liberal", ale pamiętajmy że w wielu kontekstach w USA to słowo znaczy tyle co "lewicowy" w socjaldemokratycznym wydaniu.

15
 
 

Ludzie w USA masowo wykupują czapki z logo Lugiego z Mario Bros.

16
17
 
 
18
8
Regionalna geografia zawodów (www.kartografia-ekstremalna.pl)
submitted 2 months ago by [email protected] to c/[email protected]
19
 
 

[Wklejam treść posta z FB, żeby nikt nie musiał się tam fatygować]

No i stało się! W Krakowie spadł pierwszy śnieg tej zimy ❄️. Zimna pora roku sprawia, że nasze myśli biegną w kierunku ciepłych krajów... Dlatego #PanPołudnik zaprasza na szybki wypad do Egiptu, by zmierzyć się (nomen omen) z pewnym internetowym mitem, do którego obalenia największe kompetencje mają właśnie geodeci. Ale by to zrobić musimy się wspiąć na szczyt Wielkiej Piramidy w Gizie!

Popularny, powracający co jakiś czas internetowy mit, szczególnie lubiany w kręgach ezoteryków i wyznawców UFO (zwłaszcza tych od Ericha von Dänikena) głosi, że Wielka Piramida została celowo wzniesiona na takiej szerokości geograficznej, że jej wartość liczbowa wyrażona w stopniach jest identyczna jak wartość liczbowa prędkości światła w próżni. W skrócie: że prędkość światła to 299792458 m/s, a równoleżnik przechodzący przez szczyt Wielkiej Piramidy ma szerokość geograficzną 29,9792458° N. Nie twierdzę, że to wszystko kosmici; ale... No właśnie. Czy to prawda, czy nie? Przede wszystkim trzeba zauważyć, że sam ten mit jest nielogiczny, bo porównuje jedynie układ cyferek w dwóch, zupełnie różnych wartościach, wyrażonych w zupełnie innych skalach, jednostkach i układach... Jakby porównywać kota z abażurem! Bo przecież wystarczy wyrazić prędkość światła w milach na godzinę czy łokciach na minutę a szerokość geograficzną w gradach lub radianach zamiast stopni albo na innej elipsoidzie, a wszelka koincydencja zniknie. Ale mimo to, spróbujmy odpowiedzieć na pytanie, czy rzeczona koincydencja wogóle zachodzi. I tu pojawia się nieoczywisty, geodezyjny aspekt tej piramidy...

Wielka Piramida w Gizie, czyli Piramida Chufu (Chefrena) to ikoniczna budowla. Niezwykłą dokładność, z jaką ją wzniesiono stwierdzono właśnie dzięki nowożytnym pomiarom geodezyjnym, po których pozostały liczne ślady. Najlepiej widocznym jest wieńczący sam szczyt piramidy, drewniany maszt w formie piramidki. Ustawił go w 1874 roku szkocki astronom, David Gill, który zapoczątkował geodezyjne badania Wielkiej Piramidy. Do dziś zachowały się też dwa z czterech bolców znaków osnowy pomiarowej w narożnikach podstawy Wielkiej Piramidy, posadowionych przez Gilla w pierwszych jej profesjonalnych pomiarach. Maszt Gilla oznaczał domniemaną pierwotną wysokość piramidy i oś jej symetrii, więc to jego współrzędne są odpowiedzią której szukamy. Tak się składa, że szczyt Wielkiej Piramidy jest najważniejszym punktem pomiarowym Egiptu: początkiem egipskiego układu współrzędnych geodezyjnych, którego początek sięga pierwszych pomiarów Egiptu, wykonanych podczas wyprawy Napoleona w latach 1799-1800, pod kierunkiem Pieere Jacotina. Nie jest jednak nim maszt Gilla. Jest to tzw. stacja E1 - mosiężny bolec, zacementowany w szczelinie między blokami piramidy na szczycie, 2,413 metra na południowy-zachód od masztu.

W 2018 roku wykonano na stacji E1 pomiary GNSS ustalając aktualne współrzędne, jako że w wielu materiałach o Wielkiej Piramidzie podawane są jej współrzędne w starym, egipskim układzie odniesień, opartym na lokalnej elipsoidzie Helmerta, a ten mocno różni się od układu WGS84. Punkt E1 uzyskał wówczas współrzędne 29°58'45,00041" N oraz 31°08'03,05680" E (dla porównania, w układzie egipskim stacja E1 miała współrzędne 29°58'44,3830" N oraz 31°07'57,0194" E, co daje aż 163 m różnicy w terenie), zaś podstawa masztu Gilla - czyli oś Wielkiej Piramidy - ma współrzędne 29°58'45,05570" N oraz 31°08'03,11209" E. Wobec powyższych, szerokość geodezyjna Wielkiej Piramidy w układzie WGS84 wynosi 29°58'45,00041" N czyli 29,97916678056°. Jak widać, wartość ta nie pokrywa się z wartością liczbową prędkości światła. Szerokość geodezyjna w układzie WGS84, odpowiadająca liczbowemu zapisowi wartości prędkości światła to 29°58'45,28488" N co daje różnicę 0,22918", czyli dystans zaledwie 7,06 m na północ od osi piramidy.

Można by więc stwierdzić, że choć dokładne wartości się nie pokrywają, to różnica jest faktycznie niewielka... a w dodatku, z roku na rok maleje! Płaskowyż w Gizie, wraz z całym Egiptem i kontynentem afrykańskim przemieszcza się na skutek dryfu kontynentów o 3,12 cm rocznie na północny-wschód (azymut 51,5°). Wobec czego oś Wielkiej Piramidy przemieszcza się co roku o 2,44 cm na wschód a 1,94 cm na północ. W tym tempie za jakieś 450 lat ów internetowy mit stanie się faktem potwierdzonym naukowo... ale to również oznacza, że 4,5 tys lat temu, gdy wzniesiono tę piramidę, jej oś leżała aż 87,3 metra na południe od "równoleżnika prędkości światła". Jak na efekt kooperacji kosmitów i Atlantydów - kiepski wynik. No to chyba foliarze mnie znienawidzą... Suuuper! 🤣

20
 
 

Według informacji na stronie Poczty Polskiej, w liście poleconym można wysłać między innymi:

Pszczoły, pijawki i jedwabniki,

Po pełną listę odsyłam na stronę PP.

21
22
23
 
 

cross-postowane z: https://lemmit.online/post/4343511

This is an automated archive made by the Lemmit Bot.

The original was posted on /r/polska by /u/Wojt007 on 2024-11-05 00:41:29+00:00.

24
 
 

Wczoraj dowiedziałem się o istnieniu tego cacka. Czy to nie jest niesamowite urządzenie? 🤓😁

25
view more: next ›